Już od dłuższego czasu próbowałam upolować gotową pastę Tahini, ale jak się tylko odwiedza na zmianę Lidla i Biedronkę to trudno o cud 😉 Ostatnia wycieczka do Izraela  i pyszne dressingi na bazie tahini, które były dodawane do jedzenia, pchnęły mnie do działania i sama przygotowałam tę bliskowschodnią pastę. Oczywiście jak to zwykle bywa okazała się banalna do przygotowania choć dość czasochłonna. 

Co będzie potrzebne:

  • szklanka sezamu
  • opcjonalnie: oliwa z oliwek

Wykonanie:

Patelnię z nieprzywierającym dnem rozgrzać na dużym ogniu, po czym zmniejszyć moc kuchenki.

Sezam należy partiami prażyć na suchej patelni często mieszając by ziarenka się tylko zezłociły. Przypalone będą gorzkie.

Przełożyć uprażony sezam do blendera ręcznego lub małego malaksera  i miksować około 10 minut aż powstania gładka pasta. Można dodać trochę oliwy żeby przyspieszyć powstawanie odpowiedniej konsystencji. Można przechowywać do miesiąca w lodówce w szczelnie zamkniętym słoiku.

Dressing z tahini:

Wymieszać łyżkę tahini z łyżeczką soku z cytryny, łyżeczką miodu i przeciśniętym przez praskę ząbkiem czosnku. Dodać 2 łyżki wody, wymieszać.