Tym razem ukłony należą się małżonkowi, który przyszykował ten cudowny obiad w czasie gdy ja umierałam (!) na przeziębienie 😉 To chyba była najlepszy sposób podania ciecierzycy jaki jadłam – na ciepło, o cytrusowym aromacie, lekko pikantna, idealnie pasowała do smażonej makreli. I nawet obecność natki pietruszki, która obok koperku, jest moim znienawidzonym ziołem, mi nie przeszkadzała a wręcz uzupełniała smaki.
Co będzie potrzebne:
– 4 filety z makreli
– 2 łyżki mąki
– łyżka oliwy
– średnia cebula, posiekana
– 2 ząbki czosnku, pokrojone w plasterki
– 1,5 puszki ciecierzycy
– skórka z połowy pomarańczy
– skórka z cytryny
– sok z całej pomarańczy
– sok z połowy cytryny
– 250 ml bulionu warzywnego
– papryczka chilli posiekana
– natka pietruszki posiekana
Wykonanie:
Makrelę obtoczyć w mące. Na patelni rozgrzać połowę oliwy i smażyć rybę – najpierw od strony skóry 2 minuty, po przywróceniu jeszcze minutę. Zdjąć z patelni i odłożyć na bok.
Na patelnię po smażeniu ryby wlać pozostałą oliwę i zeszklić cebulę i czosnek. Dodać cieciorkę, sok z cytryny i pomarańczy, bulion oraz chilli. Gotować na małym ogniu aż płyn zredukuje się o połowę. Rybę z powrotem przełożyć na patelnię, żeby się podgrzała.
Na talerze wyłożyć ciecierzycę orazpo dwa filety z makreli i posypać wszystko natką pietruszki i startą skórką z cytrusów.
Skomentuj