Słowo lenistwo ma tak wiele niuansów. W zeszłym roku z wyżej wspomnianego lenistwa kupiłam gotowe ciasto na pierniczki w Ikea. Jako stay-at-home-mom w grudniu z przyjemnością jechałam ( żeby nie było: w tygodniu, przed południem) do tego sklepu po mnóstwo drobiazgów i to ciasto. Wystarczyło rozwałkować, wyciąć kształty i koniec pieśni. W tym roku jednak, jako matka pracująca, na samą myśl o weekendowej (lub popołudniowej) wyprawie do Ikei dostawałam dreszczy. I z lenistwa sama przygotowałam ciasto. Ale takie samo jak to, które uwielbiam ze szwedzkiej sieciówki -idealne do wycinania nawet skomplikowanych kształtów, bo nie rośnie podczas pieczenia, a  pierniczki są kruche i cieniutkie. 

Główny myk polega na wałkowaniu ciasta między dwoma arkuszami papieru do pieczenia – górny zapobiega przyklejaniu się ciasta do wałka (ciasto jest dość lepkie), a dolny od razu przekładamy na blaszkę do pieczenia bez konieczności kombinowania z transferem wyciętych pierniczków, które zawsze się po drodze rozwalały. W przepisie z mojewypieki.com, z którego korzystałam, było zawarte ostrzeżenie, że ciasto podczas wyrabiania się mocno klei więc po raz kolejny poszłam na łatwiznę i zagniotłam je w malakserze.

Co będzie potrzebne:

– 120 g syropu z daktyli (lub melasy lub syropu klonowego)

– 80 g cukru pudru

– 110 g masła

– 375 g mąki pszennej

– jajko

– 2 łyżeczki przyprawy do pierników

– szczypta soli

– 1/4 łyżeczki proszku do pieczenia

Wykonanie:

W małym garnku podgrzewać  mieszając syrop z masłem i cukrem, aż wszystko się rozpuści i połączy. Odstawić na pół godziny do przestudzenia.

Mąkę, przyprawę korzenną, sól i proszek do pieczenia przesiać. Dodać jajko i ostudzone mokre składniki, wyrobić ciasto. Ja zrobiłam to w malakserze, można też mikserem lub normalnie ręcznie – spodziewałam się bardziej klejącego się ciasta, a wyszło całkiem łatwe we współpracy.

Uformować kulę, owinąć folią spożywczą i wsadzić do lodówki na minimum 2 godziny (spokojnie i tydzień wytrzyma).

Na stolnicy lub blacie ułożyć akusz papieru do pieczenia, odkroić kawałek ciasta (resztę znowu schować do lodówki), przykryć drugim arkuszem i bardzo cienko rozwałkować. Wycinać pierniczki, dość blisko siebie, by jak najwięcej wyszło z jednej porcji ciasta. Przenieść papier z pierniczkami na blachę i wsadzić do piekarnika nagrzanego do 175°C na około 8 minut.

Wyjąć i wystudzić na kratce. 

Przechowywać w metalowej puszce – podobno im dłużej leżą tym robią się smaczniejsze, ale nie dane nam będzie sprawdzić…może przy następnej partii 😉