Pogoda dzisiaj jest masakryczna – o ile nie mam nic przeciwko spacerowaniu w czasie mrozu to wiatr, który urywa głowę skutecznie zatrzymuje mnie w domu. Ale wiadomo cały dzień z dzieckiem w domu potrafi być gorszy od największego huraganu 😉 Dlatego zapakowaliśmy małą w samochód i pojechaliśmy na basen uskuteczniać nurki. Nie wiedzieć czemu (lenistwo?, gapiostwo?) nie byliśmy z Łucją już jakieś półtora miesiąca na pływalni i był lekki stresik czy się nie odzwyczaiła. Ale na szczęście nasza córka to urodzony wodnik i mogliśmy na luzie szaleć w ciepłej wodzie.