Lidl lubi zaskakiwać asortymentem – tym razem z okazji tygodnia francuskiego pojawiły się żabie udka. To moja druga styczność z tym przysmakiem, pierwszy raz próbowałam ich w Chinach i dlatego postanowiłam zrobić je w wersji azjatyckiej. A ponieważ męczy mnie teraz przeziębienie (niech ta zima już się skończy) użyłam leczniczej mieszanki ostrych przypraw w stylu syczuańskim. Oczywiście żabie udka można zastąpić mięsem z piersi kurczaka – należy je pokroić w nieduże kawałki i dłużej smażyć.

Co będzie potrzebne:

  • 200 g żabich udek

Marynata: 

  • łyżeczka sosu ostrygowego, 
  • łyżeczka sosu sojowego
  • Szczypta brązowego cukru
  • 1/2 łyżeczki skrobii kukurydzianej
  • 1/2 łyżeczki oleju sezamowego
  • Sól, pieprz

Poza tym:

  • 5 plasterków imbiru
  • 4 ząbki czosnku pokrojone w plasterki
  • Świeża papryczka chilli posiekana
  • Suszona papryczka chilli w całości
  • Kilka ziarenek pieprzu syczuańskiego, utłuczonego w moździerzu
  • Cebula pokrojona na ósemki
  • 3 łyżki sosu ostrygowego
  • 3 łyżki sosu sojowego
  • 2 łyżki brązowego cukru
  • Łyżka octu ryżowego
  • 150 ml wody
  • 2 łyżki skrobii kukurydzianej
  • Olej sezamowy
  • Orzeszki ziemne lub nerkowce
  • Dymka

Wykonanie:

Wymieszać składniki marynaty i wsadzić do niej mięso na minimum 30 minut.

Na patelni (lub w woku) rozgrzać olej i smażyć żabie udka przez ok 2 minuty z każdej strony. Zdjąć na talerz.

Na tę samą patelnię wlać więcej oleju i wrzucić cebulę, imbir, czosnek, chilli świeże i suszone oraz pieprz. Krótko przesmażyć na dużym ogniu, mieszając by wszystko się zrumieniło, ale nie przypaliło.
W miseczce wymieszać wodę, resztę płynnych składników, cukier i skrobię, wlać na patelnię i chwilę pogotować na małym ogniu.

Dodać żabie udka i dusić wszystko razem około 2 minuty, żeby mięso pokryło się sosem i przeszło jego smakiem.

Podawać z ryżem, posypane posiekaną dymką i orzeszkami.