Jest takie miejsce w Warszawie, które od lat serwuje pyszne wietnamskie jedzenie – Toan Pho na Chmielnej. Jak jesteśmy w centrum to zawsze staramy się tam zajrzeć, szczególnie dzień po imprezie, by zjeść pożywną i pikantną zupę pho. Jednak moje serce należy do podawanej tam sałatki, której odtworzenia ostatnio się podjęłam. Oczywiście do oryginału / ideału mojej wersji daleko, ale mimo wszystko wyszło przepysznie 🙂
Co będzie potrzebne:
- makaron ryżowy
- 150 g wołowiny (np. rostbef lub polędwica wołowa)
- 150 ml wody
- 50 ml octu ryżowego
- 50 ml sosu rybnego
- 15 ml sosu sojowego
- 50 g brązowego cukru
- sok z połowy limonki
- sałata pok choi (lub lodowa)
- papryczka chilli
- kolendra
- tajska bazylia
- kiełki (z fasoli mung, u mnie z buraków)
- posiekane orzechy do posypania (np. ziemne, nerkowce)
Wykonanie:
Do garnka wlać wodę, ocet, sos rybny, sos sojowy i wsypać cukier. Podgrzewać na małym ogniu aż cukier się rozpuści.
Wołowinę pokroić na cienkie plasterki, smażyć partiami na mocno rozgrzanej patelni, przełożyć na talerz i przykryć folią aluminiową by nie wystygła za bardzo.
Na patelnię po smażeniu mięsa wlać sos i podgrzewać go dalej na małym ogniu by przeszedł aromatem wołowiny. Dodać sok z limonki.
Makaron ryżowy zalać wrzątkiem i odstawić na 5 minut. Po tym czasie odcedzić i przestudzić.
Pok choi posiekać z grubsza (tylko zielone miękkie liście). Kolendrę i bazylię porwać na mniejsze kawałki. Chilli posiekać drobno, zostawiając kilka plasterków do dekoracji.
Do misek nałożyć porcję makaronu, kawałki przesmażonej wołowiny, sałatę, zioła, kiełki, chilli i posypać orzeszkami. Polać wszystko ciepłym sosem.
Przed spożyciem wymieszać 🙂
Skomentuj